James:
To było listopadowe popołudnie. Szedłem na pierwszą oficjalną próbę zespołu. Wcale nie miałem na to ochoty – nie na takich zasadach. Lars to mała wkurwiająca małpka. Gdybyśmy byli w szkole, nie miałby ze mną życia, a tam go nie widuję. Ciekawe gdzie chodzi do szkoły? Poprawiłem futerał od gitary, który niosłem przez całą drogę na plecach i zadzwoniłem domofonem do domu perkusisty. Po chwili otworzył mi Lloyd. Przywitałem się z nim po przyjacielsku i weszliśmy do Sali prób.
- Cześć, wszystkim. – Powiedziałem cicho. Przyszedłem ostatni.
- Ładnie to się tak spóźniać? – Zapytał złośliwie szatyn. Ze zdumieniem spojrzałem na zegarek.
- Przecież jestem 3 minuty przed czasem. – Stwierdziłem. Co, jak co, ale czasu zawsze pilnowałem. Nienawidziłem niepunktualnych ludzi.
- Nieważne, nieważne. Siadaj i słuchaj. – Zlecił mi Lars. Po czy wrócił do swojego monologu. – Przez ten tydzień, zastanawiałem się jak dobrze rozpocząć działalność zespołu. Podstawą jest nazwa, którą zresztą już wybrałem. – Myślałem, że mu przyłożę. Ten Duńczyk, traktował nas jak swoich niewolników, albo przynajmniej osoby, które absolutnie nie mają nic do gadania… – Metallica. – Powiedział dumnie i zrobił chwilę przerwy. Trzeba było mu przyznać, nazwa była jak najbardziej trafiona. Bardzo mi się podobała. Z racji, że miałem przy sobie notes, w którym zapisywałem ważne i mniej ważne rzeczy, zacząłem kreślić w nim nazwę zespołu, na milion różnych sposobów. Lars mnie ignorował i mówił dalej. – Nie mam jeszcze konkretnego planu na muzykę, którą będziemy tworzyć, jednak możecie być pewni, że będzie to coś, czego jeszcze nie było. Zmieszamy kilka gatunków, albo po prostu będziemy próbować wszystkiego po trochu. Przez to nas zapamiętają. – Perkusista zaśmiał się obleśnie i popatrzył na naszą trójkę. – Dobrze. Czy ktoś ma jakieś pytania, z czymś się nie zgadza, albo chce nam coś zaprezentować? – Z tym ostatnim „lider” zwrócił się w moją stronę, jednak specjalnie się nie odzywałem, choć doprowadziłem już Whole Lotta Love niemal do perfekcji (nie obrażając oczywiście Jimmy’ego Page’a). Świenie. – Klasnął w dłonie, jak to miał już w zwyczaju Lars. – W takim razie to byłoby na tyle. Na przyszły tydzień przygotujcie jakieś teksty, melodie, które szczególnie zapadły Wam w pamięci i zróbcie też coś swojego. Autorski materiał da nam największe szanse na wybicie się. Po tych słowach opuściliśmy willę perkusisty. Szedłem w przeciwną stronę niż Lloyd i Ron. Wracałem do domu pogrążony w rozmyślaniach. Czy ten człowiek naprawdę jest takim wirtuozem perkusji, że pomiata naszą trójką?
To było listopadowe popołudnie. Szedłem na pierwszą oficjalną próbę zespołu. Wcale nie miałem na to ochoty – nie na takich zasadach. Lars to mała wkurwiająca małpka. Gdybyśmy byli w szkole, nie miałby ze mną życia, a tam go nie widuję. Ciekawe gdzie chodzi do szkoły? Poprawiłem futerał od gitary, który niosłem przez całą drogę na plecach i zadzwoniłem domofonem do domu perkusisty. Po chwili otworzył mi Lloyd. Przywitałem się z nim po przyjacielsku i weszliśmy do Sali prób.
- Cześć, wszystkim. – Powiedziałem cicho. Przyszedłem ostatni.
- Ładnie to się tak spóźniać? – Zapytał złośliwie szatyn. Ze zdumieniem spojrzałem na zegarek.
- Przecież jestem 3 minuty przed czasem. – Stwierdziłem. Co, jak co, ale czasu zawsze pilnowałem. Nienawidziłem niepunktualnych ludzi.
- Nieważne, nieważne. Siadaj i słuchaj. – Zlecił mi Lars. Po czy wrócił do swojego monologu. – Przez ten tydzień, zastanawiałem się jak dobrze rozpocząć działalność zespołu. Podstawą jest nazwa, którą zresztą już wybrałem. – Myślałem, że mu przyłożę. Ten Duńczyk, traktował nas jak swoich niewolników, albo przynajmniej osoby, które absolutnie nie mają nic do gadania… – Metallica. – Powiedział dumnie i zrobił chwilę przerwy. Trzeba było mu przyznać, nazwa była jak najbardziej trafiona. Bardzo mi się podobała. Z racji, że miałem przy sobie notes, w którym zapisywałem ważne i mniej ważne rzeczy, zacząłem kreślić w nim nazwę zespołu, na milion różnych sposobów. Lars mnie ignorował i mówił dalej. – Nie mam jeszcze konkretnego planu na muzykę, którą będziemy tworzyć, jednak możecie być pewni, że będzie to coś, czego jeszcze nie było. Zmieszamy kilka gatunków, albo po prostu będziemy próbować wszystkiego po trochu. Przez to nas zapamiętają. – Perkusista zaśmiał się obleśnie i popatrzył na naszą trójkę. – Dobrze. Czy ktoś ma jakieś pytania, z czymś się nie zgadza, albo chce nam coś zaprezentować? – Z tym ostatnim „lider” zwrócił się w moją stronę, jednak specjalnie się nie odzywałem, choć doprowadziłem już Whole Lotta Love niemal do perfekcji (nie obrażając oczywiście Jimmy’ego Page’a). Świenie. – Klasnął w dłonie, jak to miał już w zwyczaju Lars. – W takim razie to byłoby na tyle. Na przyszły tydzień przygotujcie jakieś teksty, melodie, które szczególnie zapadły Wam w pamięci i zróbcie też coś swojego. Autorski materiał da nam największe szanse na wybicie się. Po tych słowach opuściliśmy willę perkusisty. Szedłem w przeciwną stronę niż Lloyd i Ron. Wracałem do domu pogrążony w rozmyślaniach. Czy ten człowiek naprawdę jest takim wirtuozem perkusji, że pomiata naszą trójką?
Lars:
Spotkanie właśnie dobiegło końca. Zadowolony z siebie rozłożyłem się na łóżku w sypialni. Było jednak stanowczo za cicho. Udałem się, więc do studia, aby chwycić jakąś losową pozycję. Padło akurat na Kiss. Glam? Hmm… czemu nie. Wychodząc z pokoju zauważyłem czarny notes. Otworzyłem go. Na stronie tytułowej koślawym drukiem było napisane: James Hetfield. Uśmiechnąłem się do siebie i ruszyłem wraz z płytą i kajetem w stronę mojego pokoju. Leciało właśnie I stole your love. Rozłożyłem się wygodnie na łożu, przeglądając zapiski swojego wokalisty:
Czwartek, klasówka, historia. – To już było. – Mruknąłem sam do siebie i przełożyłem na kolejną kartkę.
Sobota, urodziny cioci Sally. – Jaki grzeczny. – Zadrwiłem i przełożyłem na kolejną stronę. Był tam napis: „MetallicA” naprawdę mi się podobał. Nie dość, że bystry, to jeszcze uzdolniony plastycznie. Ciężko było komplementować człowieka, któremu szczerze zazdrościło się sposobu życia, ale co poradzić. Tyle dobrze, że go tu nie ma. Napis na pewno kiedyś wykorzystamy. Przekartkowałem notes do końca, znajdując przy okazji pewną interesującą notkę:
Środa, potańcówka szkolna, zatańczyć z Bellą. – Uśmiechnąłem się sam do siebie i ruszyłem w stronę garderoby…
Spotkanie właśnie dobiegło końca. Zadowolony z siebie rozłożyłem się na łóżku w sypialni. Było jednak stanowczo za cicho. Udałem się, więc do studia, aby chwycić jakąś losową pozycję. Padło akurat na Kiss. Glam? Hmm… czemu nie. Wychodząc z pokoju zauważyłem czarny notes. Otworzyłem go. Na stronie tytułowej koślawym drukiem było napisane: James Hetfield. Uśmiechnąłem się do siebie i ruszyłem wraz z płytą i kajetem w stronę mojego pokoju. Leciało właśnie I stole your love. Rozłożyłem się wygodnie na łożu, przeglądając zapiski swojego wokalisty:
Czwartek, klasówka, historia. – To już było. – Mruknąłem sam do siebie i przełożyłem na kolejną kartkę.
Sobota, urodziny cioci Sally. – Jaki grzeczny. – Zadrwiłem i przełożyłem na kolejną stronę. Był tam napis: „MetallicA” naprawdę mi się podobał. Nie dość, że bystry, to jeszcze uzdolniony plastycznie. Ciężko było komplementować człowieka, któremu szczerze zazdrościło się sposobu życia, ale co poradzić. Tyle dobrze, że go tu nie ma. Napis na pewno kiedyś wykorzystamy. Przekartkowałem notes do końca, znajdując przy okazji pewną interesującą notkę:
Środa, potańcówka szkolna, zatańczyć z Bellą. – Uśmiechnąłem się sam do siebie i ruszyłem w stronę garderoby…
Roselyn:
- Pięknie wyglądasz. – Zachwycałam się, podziwiając Isabellę w przepięknej, miętowej sukience.
- Rosie. – Jęknęła błagalnie. – Ja naprawdę nie chcę tam iść. – Wywróciłam oczami i powiedziałam.
- No, proszę. Zrób to dla mnie, chociaż raz. Jeżeli pójdziesz, to obiecuję nauczyć się na poprawę z geografii.
- Przysięgasz na mały paluszek? – Zapytała brunetka z przekąsem.
- Na mały paluszek. – Uśmiechnęłam się i przytuliłam moją przyjaciółkę.
- Pięknie wyglądasz. – Zachwycałam się, podziwiając Isabellę w przepięknej, miętowej sukience.
- Rosie. – Jęknęła błagalnie. – Ja naprawdę nie chcę tam iść. – Wywróciłam oczami i powiedziałam.
- No, proszę. Zrób to dla mnie, chociaż raz. Jeżeli pójdziesz, to obiecuję nauczyć się na poprawę z geografii.
- Przysięgasz na mały paluszek? – Zapytała brunetka z przekąsem.
- Na mały paluszek. – Uśmiechnęłam się i przytuliłam moją przyjaciółkę.
James:
Stałem przed salą gimnastyczną. Nigdy nie lubiłem tego typu zabaw, jednak wierzę, że Bell się zjawi. Rosie na pewno ją wyciągnie. Umarłaby, gdyby opuściła, choć jedną potańcówkę. Nie myliłem się. Chwilę później ujrzałem piękną brunetkę, w towarzystwie mojej młodszej siostry. Już się zbierałem, żeby do niej podejść, ale podeszli do mnie Lloyd i Ron. Mieli jakąś ważną sprawę do przedyskutowania.
Stałem przed salą gimnastyczną. Nigdy nie lubiłem tego typu zabaw, jednak wierzę, że Bell się zjawi. Rosie na pewno ją wyciągnie. Umarłaby, gdyby opuściła, choć jedną potańcówkę. Nie myliłem się. Chwilę później ujrzałem piękną brunetkę, w towarzystwie mojej młodszej siostry. Już się zbierałem, żeby do niej podejść, ale podeszli do mnie Lloyd i Ron. Mieli jakąś ważną sprawę do przedyskutowania.
Lars:
Boże, co to za dziura. – Mruknąłem sam do siebie. To jest właśnie powód, dla którego mam prywatne nauczanie w domu. Zapyziały budynek i w dodatku zero ochrony. W Danii nigdy nie wypuściliby na SZKOLNĄ potańcówkę ucznia z INNEJ szkoły. Złapałem przypadkowego gościa. Chyba miał być kelnerem.
- Która to Bella? – Zapytałem pewny siebie. Po chwili uświadomiłem sobie, że moje pytanie jest bez sensu, bo w Ameryce to imię jest bardzo popularne. Równie dobrze na sali mogło się bawić 10 różnych Belli. Chłopak jednak nie odebrał tego tak jak ja przed sekundą. Rozglądnął się po sali i wskazał mi na dwie dziewczyny. Brunetkę i blondynkę. Stałem chwilę, żeby rozróżnić, która to, która. Po chwili doszedłem do wniosku, że to raczej blondynka. Podszedłem do dziewczyn pewnym krokiem i kompletnie ignorując brunetkę zwróciłem się do jej przyjaciółki.
- Mogę prosić?
Boże, co to za dziura. – Mruknąłem sam do siebie. To jest właśnie powód, dla którego mam prywatne nauczanie w domu. Zapyziały budynek i w dodatku zero ochrony. W Danii nigdy nie wypuściliby na SZKOLNĄ potańcówkę ucznia z INNEJ szkoły. Złapałem przypadkowego gościa. Chyba miał być kelnerem.
- Która to Bella? – Zapytałem pewny siebie. Po chwili uświadomiłem sobie, że moje pytanie jest bez sensu, bo w Ameryce to imię jest bardzo popularne. Równie dobrze na sali mogło się bawić 10 różnych Belli. Chłopak jednak nie odebrał tego tak jak ja przed sekundą. Rozglądnął się po sali i wskazał mi na dwie dziewczyny. Brunetkę i blondynkę. Stałem chwilę, żeby rozróżnić, która to, która. Po chwili doszedłem do wniosku, że to raczej blondynka. Podszedłem do dziewczyn pewnym krokiem i kompletnie ignorując brunetkę zwróciłem się do jej przyjaciółki.
- Mogę prosić?
Roselyn:
Byłam nieco oszołomiona. Chłopak był naprawdę przystojny i taki… inny niż reszta licealistów. Swoją drogą, nigdy wcześniej nie widziałam go w naszej szkole. Przypadek? Sama nie wiem. Raczej bym zwróciła na niego uwagę.
- Oczywiście. – Uśmiechnęłam się i nie zważając na Bellę ruszyliśmy na parkiet. Tańczyliśmy non stop przez kilkanaście piosenek. Czułam się niemal wpasowana w jego ciało.
Byłam nieco oszołomiona. Chłopak był naprawdę przystojny i taki… inny niż reszta licealistów. Swoją drogą, nigdy wcześniej nie widziałam go w naszej szkole. Przypadek? Sama nie wiem. Raczej bym zwróciła na niego uwagę.
- Oczywiście. – Uśmiechnęłam się i nie zważając na Bellę ruszyliśmy na parkiet. Tańczyliśmy non stop przez kilkanaście piosenek. Czułam się niemal wpasowana w jego ciało.
Lars:
Ładna, zgrabna, niegłupia. Naprawdę mnie zainteresowała, choć od dłuższego czasu gustowałem w starszych kobietach. Powoli stawałem się zmęczony.
- Wyjdziemy na dwór? – Zaproponowałem.
- Jasne. – Odpowiedziała słodko i ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych. Usiedliśmy na murku przy szkolnym parkingu. Zapadła niezręczna cisza, którą chwilę później przerwała Bella.
- Chodzisz do tej szkoły? – Zapytała z zaciekawieniem blondynka. Trochę się zmieszałem, jednak naprawdę mnie zauroczyła. Postanowiłem być wobec niej szczery.
- Nie. – Odpowiedziałem z uśmiechem. – Przyszedłem tu z czystej ciekawości… i nie żałuję. – Zaśmiałem się, po czym musnąłem usta dziewczyny. Odsunęła się delikatnie ode mnie, i uśmiechnęła się szczerze. To chyba miało oznaczać, że się jej podobało.
- James nie byłby zadowolony. – Zauważyłem. To on miał dzisiaj z Tobą tańczyć, Bello. – Blondynka skrzywiła się. Chyba nie zrozumiała. Już miałem jej powtórzyć, jednak mnie wyprzedziła.
- Jak to James miał ze mną tańczyć, jak to Bello? – Pytała dziewczyna ze złością, ale nie dała mi czasu na odpowiedź. – Jestem Roselyn, a James to mój brat. – Te słowa zbiły mnie z tropu. – Ja pierdole. – Pomyślałem. – Spodobała mi się siostra tego nieudacznika. – Ugh. – kopnąłem murek, na którym siedziała dziewczyna.
-Na mnie już czas. – Mruknęła dziewczyna z niesmakiem i wróciła do szkoły…
-------------
Zobaczyłam nagie fotki James'a i Kirk'a, to aż wena mnie dopadła. Nie obiecuję, ale może jeszcze dzisiaj coś wstawię :) Komentujcie!!
Ładna, zgrabna, niegłupia. Naprawdę mnie zainteresowała, choć od dłuższego czasu gustowałem w starszych kobietach. Powoli stawałem się zmęczony.
- Wyjdziemy na dwór? – Zaproponowałem.
- Jasne. – Odpowiedziała słodko i ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych. Usiedliśmy na murku przy szkolnym parkingu. Zapadła niezręczna cisza, którą chwilę później przerwała Bella.
- Chodzisz do tej szkoły? – Zapytała z zaciekawieniem blondynka. Trochę się zmieszałem, jednak naprawdę mnie zauroczyła. Postanowiłem być wobec niej szczery.
- Nie. – Odpowiedziałem z uśmiechem. – Przyszedłem tu z czystej ciekawości… i nie żałuję. – Zaśmiałem się, po czym musnąłem usta dziewczyny. Odsunęła się delikatnie ode mnie, i uśmiechnęła się szczerze. To chyba miało oznaczać, że się jej podobało.
- James nie byłby zadowolony. – Zauważyłem. To on miał dzisiaj z Tobą tańczyć, Bello. – Blondynka skrzywiła się. Chyba nie zrozumiała. Już miałem jej powtórzyć, jednak mnie wyprzedziła.
- Jak to James miał ze mną tańczyć, jak to Bello? – Pytała dziewczyna ze złością, ale nie dała mi czasu na odpowiedź. – Jestem Roselyn, a James to mój brat. – Te słowa zbiły mnie z tropu. – Ja pierdole. – Pomyślałem. – Spodobała mi się siostra tego nieudacznika. – Ugh. – kopnąłem murek, na którym siedziała dziewczyna.
-Na mnie już czas. – Mruknęła dziewczyna z niesmakiem i wróciła do szkoły…
-------------
Zobaczyłam nagie fotki James'a i Kirk'a, to aż wena mnie dopadła. Nie obiecuję, ale może jeszcze dzisiaj coś wstawię :) Komentujcie!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz